Co ma piernik do rogala? A Szczecin do Poznania?



Co ma Szczecin do Poznania? A rogal do pasztecika? Jak wytłumaczyć różnice i wspólne cechy dwóch dużych miast, leżących dwieście kilometrów od siebie?
Nie daleko od biura tłumaczeń ze Szczecina, w centrum tego miasta, na sklepowej ladzie z okazji poznańskiego święta patrona czyli świętego Marcina, a więc dnia jedenastego listopada, leżały rogale.  Jest już ósmy luty, przypomina mi trzeźwy umysł, ale temat leżał odłogiem, czekając na sposobną chwilę, co więc z tym poznańskim terminem kulinarnym..

W Poznaniu nikomu nie trzeba tłumaczyć, ze nazywają się one te rogale, świętomarcińskimi. Taka jest wiekowa tradycja, potwierdzona certyfikatami. 

(ilustracja z blogu margarytka blogspot com)

W Szczecinie tłumacz poszedł do sklepu i też napotkał te charakterystyczne trójkątne ciastka z masą z białego maku i lukrem. Nazwa artykułu, chociaż była napisana w języku polskim, jednak tłumacz zastanawiał się, co ona  oznacza. Pan sprzedawca tłumaczył, ze jest językowo poprawna, ROGALE MARCINKOWSKIE! Później obydwaj rozmówcy doszli to konsensusu, że właściwie będzie nazywać rzecz, tak jak mówią na nią poznaniacy, ewentualnie – jak kogoś  kłuje słowo „święty”, skracając drugi wyraz do marcińskie.  Nazwa została poprawiona. Szczecin bliżej Poznania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

10 trudności w języku polskim

Dziś jest 4 lipca. Dzień Niepodległości.