O tłumaczeniach na wesoło

Przeglądając blogi biur tłumaczeń chciałbym dziś położyć akcent na aspekt humorystyczny wpisów czy stron blogowych. Tutaj z przykrością stwierdzam ,że zapisane słowo blog słownik wbudowany w pakiet biurowy Microsoft wciąż  na nowo podkreśla jako błędne. Czy nie powinien się on sam aktualizować, nadążając za zmianami w żywym języku (mówionym)? Ale nie miało być na poważnie, dziś na tablicy tematem „humorystyka” a nie przykładowo aspekty tłumaczenia przysięgłego albo tłumaczenie angielskiego w Mosinie.
Pierwsza strona warta zainteresowania (i Warta Poznania :) to vademecum językowe zawarte na stronie Biura Tłumaczeń z Poznania, Meritum, gdzie opisano poszczególne języki obce przekładane w tym biurze. Z tym, że autor opracowania szarpnął się na akcenty weselsze, stąd uważam iż warto spojrzeć - choćby na stronę  o języku estońskim - http://www.filolodzy.pl/tlumaczone-jezyki/jezyk-estonski/  Już sama flaga Estonii została przedstawiona ciekawie, ale, nie uprzedzajmy faktów (i nie kopiujmy treści ze strony Meritum,  bo tłumaczyć się będziemy się z tego filologom). Pomysł z flagą wydaje się znajomy… Wpis o języku estońskim to jedna strona (powiedzenie o stronach medalu językoznawcy winni zaktualizować wobec milionów stron sieci), bo do poczytania mamy teksty o francuskim, włoskim i - czeskim? Tego ostatniego nie sprawdziłem.


Tłumaczenia na wesoło


Idźmy surfując dalej, znajdziemy dział „Tłumaczenia na wesoło” na blogu tym razem, bo powyżej opisana jest raczej (?) stroną firmową, choć w charakterze „blogową”. Owa strona znajduje się tutaj: http://tlumaczenia-szczecin.pl/tlumaczenia-w-szczecinie-na-wesolo.  Wprawdzie CZTERY lata temu pisaliśmy o tej stronie, tłumaczenia na wesoło, zaraz jak powstała, ale tematyka się rozwija. Jest progres.Co wpadło mi szczególnie w oko – czytelnicze – to danie gruszka w adwokacie, która po (domorosłym) tłumaczeniu na angielski stałą się „Pear lawyer”. Nie dość tego, bo następne tłumaczenie, tym razem niemieckie, potwierdza wersję angielską, bo w karcie mamy: „Pear Rechtsanwalt”!
Zmieszczam inne przykłady zabawnych tłumaczeń w formie grafik, wszystkie obejmują zagadnienia kulinarne:

tłumaczenia menu nieudane raz
(to się nie nadaje dla dzieci, ta karta dań po angielsku)
tłumaczenia menu nieudane drugie
A tutaj tłumacz miał dość...

Przypomniały  się mi autentyczne wydarzenia, opowiedziane przez poznańskiego tłumacza, o słynnych szyjkach rakowych w restauracji w Poznaniu, gdzie w angielskojęzycznej wersji karty dań znalazły się raki szyjki (macicy) zamiast szyjek raka (zwierzęcia) . Mniam , jak mawia teraz młodzież, choć zapewne było to mało apetyczne dla klientów z Anglii.

Jak widać, tłumaczenia dostarczają nieraz powodu do niezłego ubawu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dziś jest 4 lipca. Dzień Niepodległości.

10 trudności w języku polskim

Dzień czytelnictwa